Wciel się w lwa i miej swoje własne życie, miewaj problemy i radości! Bądź jedyny w swoim rodzaju, miej rodzinę, miej wrogów.. i sojuszników!
// YEEES! //
Samiec jednak był za bardzo wpatrzony w Maggie, patrzył na nią z namiętnością i pożądaniem. Nic sobie nie zrobił sobie z twardego spojrzenia Navii, ponieważ nawet na nią nie spojrzał.
Offline
// JESZCZEEE! XD //
Samiec nie zwracał uwagi na Nav, odepchnął ją od siebie lekko, wciąż wpatrując się w Mag.
Offline
*Tym razem Nav się wściekła. Skoczyła na Kanu. Stanęła na nim i usiadła.*
Teraz mi to wyjaśnij! *Powiedziała rozzłoszczona. Lwiątka obserowały to wystraszone.*
Offline
// YEEEEEEEAAAAAHHHH! //
Kanu z wielką siłą zrzucił z siebie Navię.
- Weź się opanuj, kobieto. - warknął wściekle.
Samiec wyszedł z jaskini, kierował się w stronę wodopoju.
Offline
-Shez... Shez żyje?!
*Spojrzała na swoje dzieci z lekkim uśmiechem. Nie chciało jej się w to wierzyć*
-Nie gap się na mnie Kanu!
*Ale lew już tego nie usłyszał, gdyż odbiegł. Lwica siedziała nie wiedząc co robić. To, że Shez żyje wydawało się nie prawdopodobne*
Offline
*Jakimś cudem udało mu się ominąć Wodopój, zostawiając Kanu i Navie tam samych. Wtem do jaskini powolnym krokiem wkroczył Biały lew z okropną blizną i rudą grzywą. On już był tutaj naprawdę, jego oddech był spokojny i ustabilizowany, serce biło mu szybciej - to dlatego, że zobaczył w niej swoją rodzinę za którą tak bardzo tęsknił. Na pysku Shez'a pojawił się szeroki uśmiech.*
Offline
-Widzę duchy...
*Lwiątka patrzyły na ojca, lecz bały się podejść. Maggie spojrzała na niego w osłupieniu*
-Nie jesteś duchem?
*Na jej twarzy malowało się ogromne zdziwienie*
Offline
*Shez uśmiechnął się jeszcze bardziej, gdy usłyszał te słowa i zaśmiał się lekko też gdy tylko spojrzał na lwiątka, które nie mogły uwierzyć, że ich Ojciec żyje. Chyba naprawdę wszyscy uznali go za zmarłego, ale on tu naprawdę był. Postanowił coś na to zaradzić - podszedł więc do ukochanej i polizał ją czule po pysku.*
- Może to coś powie za siebie...
*Powiedział i spojrzał z miłością na swoją rodzinę. Może teraz uwierzą w jego obecność?*
Offline
-Boże. Nawet nie wiesz jak tęskniliśmy i rozpaczaliśmy.
*Przytuliła się do lwa, czując ciepło jego ciała. Lwiątka przytuliły się do rodziców*
-Tatusiu, co się stało?
-A dobrze się już czujesz?
*Lwiątka zadawały podobne pytania, bardzo martwiły się o Shez'a. Maggie uśmiechnęła się*
Offline
// Te emocje... ;d //
*Shez był bardzo szczęśliwy, aż spływały mu strumienie łez, że w końcu mógł ujrzeć swoją ukochaną nad życie rodzinę. Przytulił mocno swą ukochaną, Maggie jak i ukochane dzieci po kolei. A gdy lwiątka zadawały pytania, to rudo grzywy uśmiechnął się jeszcze bardziej. U lwa po prostu wywołało ogromne emocje - ta chwila mogłaby trwać wiecznie.*
- Tak moje szkraby, wszystko już w porządku! I czuję się dobrze!
- Tato! Bardzo za tobą tęskniłam! Kocham Cię!
*Krzyknęła radośnie Bella w łzach szczęścia i wtuliła się w grzywę swojego ojca.*
Offline
[Uroczo]
*Maggie uśmiechnęła się - znów mogła być szczęśliwa. Siedziała obok swojej ukochanej rodziny, patrząc na ucieszone lwiątka. Przytulały się do rodziców, powtarzając jak bardzo ich kochają*
-Boli cię coś jeszcze, Shez?
*Zatroskana spojrzała na białego lwa*
Offline
*Po wszystkich uściskach i wylanych łzach, Lew w końcu oderwał się i spojrzał Mag prosto w jej piękne niebieskie oczy. Podszedł do niej, uśmiechając się ciepło i czule. Spojrzał po chwili na swoje rany i wywnioskował.*
- Boli trochę nadal, ale ogólnie czuję się już lepiej. Nie martw się i przepraszam, że musieliście tyle przeżyć...
*Odpowiedział teraz znów patrząc w jej oczy. A zielone oczy Shez'a nadal były w łzach.*
Offline
-Shez... nie płacz!
*Maggie uśmiechnęła się lekko. Bella, Mayani, Vishindo i Shego odbiegli w kąt. Cała czwórka przestała płakać, spoglądali tylko na rodziców*
-A teraz się pocałują.
-Fuu...
-To jest takie słodkie!
*Lwiątka szeptały między sobą, nie spuszczając wzroku z rodziców.*
Offline
// Lwy się raczej nie całują. No ale dobrze... Raz zrobimy ten wyjątek, by oddać sens. Nie miejcie mi za złe :< //
*Shez otarł swoje łzy, które były łzami szczęścia. Shez przybliżył się do swojej ukochanej i z całą miłością oraz zaangażowaniem - "pocałował" ją"*
Offline
*Więc już wszystko już było ułożone, przynajmniej teraz... Shez odwzajemnił uścisk, tuląc lwicę, a lwiątka patrzyły na to wszystko ze wzruszeniem. Po chwili i one podbiegły, przytulając się do rodziców. Och, jakże byli wszyscy szczęśliwi w tym momencie...*
Offline